"Nie czyny, lecz słowa najbardziej ranią człowieka. Co zrobić, gdy nasze największe szczęście ucieka?"
*Następny Dzień*
Wstałem bardzo szybko, bo ok 5.35. Poszedłem pobiegać w pobliskim lasku. Sport sprawiał, że się rozluźniałem, poprawiał mi humor.
Wchodząc do kuchni minąłem w progu Bellę, która szła po pranie. Nadal z naburmuszoną minką, więc nawet nie zaczynałem rozmowy tylko skierowałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i nałożyłem na siebie ciemną koszulę i krótkie szorty. Było dzisiaj na prawdę ciepło. Słoneczko powitało nas już wczesnym rankiem. Ponownie odwiedzając pomieszczenie, gdzie czasami spożywaliśmy jakieś posiłki (zazwyczaj robiliśmy to w salonie - oglądając tv) spotkałem Bellę. Pokazała gestem ręki, że mam usiąść i podała mi jajecznicę na boczku i szczypiorku. W milczeniu zjedliśmy śniadanie. Mieliśmy fajny zwyczaj - Bella zawsze robiła ranny posiłek, ja kolacje a obiad przyrządzaliśmy razem. W ten sposób nigdy nie kłóciliśmy się o gotowanie, co było moją pasją. Po sporządzeniu dania nakrywaliśmy stół w salonie i włączaliśmy telewizor, czasem radio. Lubimy, kiedy w domu jest trochę głośniej niż cicho. Cisza doprowadza nas do szału, chociaż i ona czasem jest potrzebna - jak właśnie widać.
***
Teraz pospiesznie zakluczałem nasz domek, do którego przyjeżdżaliśmy podczas wakacji, weekend'ów i wszystkich wolnych dni. Wieś była odskocznią od tego miejskiego życia przepełnionego brudem, smrodem i hałasami. Była czymś, co skutecznie mnie odprężało, pozwalało wypocząć. Domek dostałem w spadku po dziadkach, rodzicach mojej mamy. Umarli śmiercią naturalną, więc dożyli godziwego wieku przeżywając po drodze romans mamy, na którą początkowo przepisany był dom. Jednak kiedy dowiedzieli się o wyczynach jedynej córki postanowili skorygować testament i swoją najcenniejszą rzecz przepisać na mnie próbując w ten sposób wynagrodzić nieobecność matki. Aż do śmierci ukochanych staruszków nie wiedziałem co dla mnie przygotowali. O wszystkim dowiedziałem się dopiero na podziale spadku u adwokata. Za życia dziadków nie mogłem im za to należycie podziękować. A ten dom to jedyna rzecz oprócz zdjęć, która mi po nich została, więc będę o niego dbał mimo i pomimo wszystko. Tak, aby tam w niebie byli ze mnie dumni i pewni, że ich dorobek życia jest w dobrych rękach.
Ruszyłem do samochodu, gdzie na przednim miejscu pasażera siedziała moja ukochana. Przez opuszczoną szybę brała ostatnie wdechy wiejskiego powietrza. Gdy ruszyliśmy z podjazdu kierując się w stronę autostrady dochodziła dwunasta w samo południe, więc na dworze panował skwar. W drodze poprosiłem moją towarzyszkę, aby podała mi butelkę wody. W odpowiedzi usłyszałem tylko rzucone pół słowem:
- Zapomnij.
- Skarbie, pić mi się chce. - Ponowiłem próbę. I wiedziałem, że nadal jest zła, że może być niemiła i że szybko się to nie skończy, ale wybaczałem jej to cały czas, bo muszę przyznać, że trochę bawiły mnie jej humorki. Była wtedy taka śmieszna, jednak tego się nie spodziewałem:
- To sobie kup!!
- Jesteśmy po środku drogi, na autostradzie, gdzie panuje niemały ruch i gdzie - uwaga - nie ma sklepów!
- To masz problem pieprzony egoisto! - Zwróciła twarz w moją stronę, a w jej oczach wirowała wściekłość! W mojej głowie natomiast budził się niepokój a rozbawienie schowało się gdzieś głębiej wyłaniając z zacisza niemałą frustrację.
- Jak ty do mnie powiedziałaś?
- Na dodatek nie dosłyszysz, phh. Po cholerę mi taki chłopak egoista? Ciągle słyszę tylko 'ja, ja, ja'. Do szału mnie tym doprowadzasz!! - Nie wierzę. Czy ona na prawdę to powiedziała? Serio tak myśli? Nigdy się nie skarżyła na nic, ja nie wiedziałem, nie pomyślałem. Zaraz! Rozwiałem wszelkie poczucie winy jednym głębokim wdechem. Przecież to nie ja, ja nic nie zrobiłem. Naskoczyła na mnie, to coś poważniejszego. O co jej chodzi? Przycisnąłem pedał gazu, czując potrzebę wyżycia się na czymś. Na czymś, nie kimś, bo nigdy w życiu nie skrzywdziłbym człowieka. Nigdy...
- Odwołaj to! - Nakazałem, a ta popatrzyła na mnie unosząc lekko swoją idealnie wyregulowaną lewą brew.
- Że co? - prychnęła i odwróciła głowę w drugą stronę tym samym pokazując mi, że mało ją obchodzi co do niej mówię i woli mnie zignorować. Podwinęła nogi na siedzeniu i sięgnęła do torebki w poszukiwaniu kabelka z dwoma słuchawkami i wtyczką na końcu.
- Odwołaj powiedziałem i więcej nie powtórzę! Spójrz na mnie. Dziewczyno, co z Tobą nie tak? Nałykałaś się jakichś prochów, że tak bredzisz? - Z chęcią potrząsnąłbym tym co teraz siedzi w jej głowie, grzecznie (lub argumentem siły) poprosił, aby ją opuściło, zagroziłbym, aby więcej nie wracało i zostawiło Bellę w spokoju. Na koniec ją samą wyściskałbym na zgodę i wszystko byłoby cacy cacy stuk stuk. Ale w życiu nic nie jest takie proste, a słowa potrafią zdecydowanie bardziej ranić niż czyny...
- Co cię ugryzło?! Zachowujesz się jak wariatka!
- Gówno!! Nienawidzę cię, nie kocham cię i powinnam była powiedzieć ci to już dużo wcześniej, ofermoo! - W tym momencie puściły mi wszystkie zahamowania. Nie sądziłem, że może mi coś takiego kiedyś powiedzieć. Malowałem nam świetlaną przyszłość. Same kwiatki, serduszka, kolorowe tęcze i jednorożce, tak zwane bajkowe życie. Cóż... Może jednak zbyt bajkowe? Tak strasznie ją kocham, ale w tej chwili... czułem tylko złość, rozgoryczenie, smutek, żal, ale przede wszystkim ogromną złość. Nie do niej... do siebie, do świata, ale nie do niej. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, wręcz w zawrotnym tempie. Jak to możliwe, że tak krótka - ale intensywna muszę przyznać - rozmowa zaburzy między nami to coś co zwane jest niewidzialną więzią.
Mimowolnie przejechałem wzrokiem po wyświetlaczu zegara samochodowego:
13:13
Docisnąłem pedał gazu... Już nic się nie liczyło...
~~
No teeen... Cześć i czołem!
Witam Was rozdziałem II-gim...
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem.
Dziękuję wszystkim, którzy czytają Xx
Następne notki będą nieco dłuższe =)
~~ Lots Of Love <3
Jezu, fantastyczny rozdział! *O*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie dojdzie tak szybko do jakiegoś wypadku ;_;
No ja pierdole! Ge - NIALL - ny XD
Czekam na więcej! ;*
Pozdrawiam! ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ Hihi :3
Hahahaha, Twoje komentarze mnie rozkładają ;D
UsuńAleż jakiego wypadku? ;o Jakbym śmiała :))
Dziękuję ♥
Uff, teraz będę mogła spać spokojnie :3
UsuńKochamKochamKocham ♥ ♥ ♥
Cóż... Przeczytałam, więc nie chcę tak odejść bez żadnego znaku, że jednak tu byłam :) Sama piszę (prawie rok) i można poniekąd powiedzieć, że fachową ręką stwierdzam, iż Twój blog jest boski! XD Mimo tego, że dzieje się coś złego, potrafisz wpleść w tekst trochę śmiechu. "Cacy cacy stuk stuk" czy nawet "Same kwiatki, serduszka, kolorowe tęcze i jednorożce" wprowadza w całość chwilę, gdzie możemy odbiec myślami od Ich kłótni. Osobiście podoba mi się Twój sposób pisania. Nie jest za bardzo "idealny" (Czego wręcz nie znoszę) ale nie jest też taki na odwal się, jest po prostu w sam raz :D Może jedyne co troszeczkę mnie irytuje (Bo mnie łatwo zirytować) to postawa Harry'ego. Nie wiem czy on miał być wykreowany na takiego słodkiego, że normalnie miód malina, czy przez przypadek Ci tak wyszło. Szczerze powiedziawszy, kiedy to czytałam pierwszy rozdział, to myślałam, że to perspektywa dziewczyny i dopiero po pierwszym czasowniku zorientowałam się, że jednak nie. Po prostu słodkie słówka typu "minka" (W sumie ono najbardziej mnie denerwuje i nie wiem dlaczego XD) czy takie słodziaśne zachowanie nie pasują do faceta. Ale to tylko moje zdanie i nie bierz go w żaden sposób do siebie. Ciężko mi na chwilę obecną stwierdzić, czy wróciłabym tu jeszcze kiedyś, czy zapomniałabym o tym opowiadaniu i żyła sobie dalej. Z racji tego, że nie mam czasu na czytanie fanfiction (W sumie nie mam czasu na nic xd) to tutaj nie wrócę, ale myślę, że zdobędziesz grono wiernych czytelników :) I tego życzę Ci z całego serducha! <3 Przepraszam, że się rozpisałam ;-; I przy okazji, jeśli lubisz czytać, to zapraszam do mnie :) Może akurat przypadnie Ci do gustu: http://you-are-dead-anyway.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńYaay, strasznie dziękuję za Twoją opinię. Za to, że zostawiłaś po sobie jakiś ślad.
UsuńDziękuję i dziękuję - to wiele dla mnie znaczy.
Co do postawy Harry'ego - hmm... Być może trochę za bardzo go przysłodziła. Raczej chciałam ukazać późniejszy kontrast (co w kolejnych rozdziałach) między grzecznym, poukładanym a takim ten tego. Nie pisze za wiele, bo potem będzie, że spoileruję Xd No cóż... Teraz już nic z tym nie zrobię. xd Co zostało napisane, to zostało.
Jak widzisz - dopiero zaczynam (nie licząc poprzedniego bloga, bo to taki eksperyment/niewypał i chociaż mam wiele pomysłów na dokoczenie go to nie potrafię tego zrobić. ;p) i nie jest to zbyt proste. Nie ukrywajmy xd No ale... Mam nadzieję, że jeszcze wiele się nauczę i przestanę popełniać wciąż te same błędy. ;D
Co do Twojego bloga - no yasne, pewnie że wpadnę. Oblookam :))
przysłodziłam*
UsuńCudowny rozdział ♥_♥
OdpowiedzUsuńBella - genialna ♥♥♥ Uwielbiam czytać jak ktoś się kłóci (taka tam moja dziwaczność) =D Tylko niech Harry się ogarnie, bo wiadomo, że człowiek w złości robi rzeczy, których często potem nie może sobie wybaczyć... Także tego... Pisz dalej, bo masz talent ^.^ Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♥♥♥ Dużo wena życzę! <3 Pozdrawiam ^.^ / Phoenix
Fajny rozdział będziesz mnie informować @mehringkarolina
OdpowiedzUsuńWow, wow. Podoba mi się *o*
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy, czekam na następny ^^ ♥
Weeny Ci życzę <3
/ Elle
SSSSSSSUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEEEERRRRRRRRRR
OdpowiedzUsuń